Michał Mroczek

wtorek, 3 września 2013

Tatry na weekend - osobista motywacja



Często spotykam się ze stwierdzeniem "pojechałbym w góry, ale mam za daleko", albo z podobnymi stwierdzeniami, z których wynika, że ludzie nie jeżdżą w Tatry, ponieważ nie mają czasu, bo weekend jest za krótki, itp. W dzisiejszym artykule postaram się przekonać Was, że wszystko zależy od tego jak bardzo chcecie znaleźć się w górach i jak bardzo tego potrzebujecie.


Od kilku lat, od czasu kiedy przeprowadziłem się z południowej Polski do Warszawy, zacząłem dostrzegać, że jeżdżę rzadziej w góry. Po głębszej analizie doszedłem do wniosku, że wynika to głównie z odległości, która zaczęła mnie dzielić od Tatr Wysokich. Po pewnym czasie tak zaczęło brakować mi obcowania z nimi, że postanowiłem odrzucić ten argument w usprawiedliwianiu swojej górskiej absencji. Doszedłem do wniosku, że problem nie leży w odległości lecz w mojej głowie, w braku dostatecznej motywacji. Po uświadomieniu sobie tego, postanowiłem, że chciałbym jeździć tam tak samo często lub podobnie często jak wcześniej.


Wiedziałem, że do dyspozycji mam jedynie sobotę i niedzielę, więc postanowiłem wykorzystywać te dni maksymalnie, aby znaleźć się w wymarzonym miejscu. Mój plan przedstawiał się następująco: noc z piątku na sobotę przeznaczam na dojazd, cała sobota to intensywne chodzenie po górach i niedziela powrót. Tak abym w poniedziałek rano mógł się zameldować w pracy. Czasami plan ten ulegał modyfikacjom w taki sposób, że udawało mi się wracać z soboty na niedzielę, aby mieć jeszcze cały jeden dzień na leniuchowanie w swoim łóżku.

Aby dojechać ze stolicy kraju do stolicy polskich gór, trzeba się nieźle nastroić i naprawdę dobrze zmotywować. Odległość, która dzieli te dwa miejsca to ponad 400 km, dlatego też jeżeli ktoś nie posiada samochodu to ma w zasadzie dwie sensowne opcje: przejazd Polskim Busem lub pociągiem PKP. Wybór którejkolwiek równa się z nocną jazdą w średnio wygodnej pozycji, na pewno nie gwarantującej wyspania się.

Podsumowując. Jeżeli ktoś uważa, że nie jeździ w góry tylko dlatego, bo ma za daleko to powinien zastanowić się, czy aby na pewno taki jest prawdziwy tego powód. Moim zdaniem głównym czynnikiem determinującym wyjazd w góry jest osobiste nastawienie. Należy pamiętać, że to myśl kreuje emocje, które następnie wpływają bezpośrednio na nasze postawy, przekonania i ostatecznie na nasze zachowanie. Dlatego proponuję wszystkim, którzy twierdzą, że nie jeżdżą w góry z rożnych błahych powodów, aby uczciwie postawili sprawę i zastanowili się przez moment, czy na pewno w te góry chcą jeździć. Jeżeli tak to przy odrobinie motywacji osobistej przy najbliższej okazji nie będzie już mowy o tym, że ktoś ma za daleko, albo, że weekend jest za krótki.

W następnym artykule opiszę sobotę w górach, którą spędziłem wspólnie z Martą po nocnej jeździe zarówno pociągiem jak i Polskim Busem. Dzień, w którym zdobyliśmy Rysy zakończyliśmy pyszną kolacją na zakopiańskich Krupówkach. Więcej szczegółów w kolejnym artykule.

zdjęcie główne: Jacek Rępalski (www.repalski.net)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz